Dostałem niedawno w ramach spóźnionego prezentu świątecznego karciankę "karty dżentelmenów". Na pudełku gra reklamowała się jako produkt opierający się o złośliwą, choć kulturalną i zabawną konwersację dla której owe karty są podkładem. Tym bardziej niemiłe było moje zaskoczenie, gdy zorientowałem się, że trzymam w rękach po prostu ładnie opakowaną kalkę z cards against humanity.
Z CAH spotkałem się na pewnej imprezie. Zasada gry była prosta. Mistrz gry losował kartę z pytaniem i czytał na głos (np. "______ powoduje u mnie ______"). Każdy z graczy dobierał dwie karty odpowiedzi i odczytywał na głos wpasowując je w podany schemat. Wygrywała osoba, której odpowiedź była najzabawniejsza, w naszym przypadku wyboru dokonywaliśmy przez aklamację. Cały problem polega na tym, że przeważająca większość kart odpowiedzi zawiera testy w stylu "Ridge Forrester spuszczający się na moje drzwi", "kłopotliwy wzwód", "pierdy z farszem", "komora gazowa" i "marzenie o białym społeczeństwie". W efekcie po pięciu minutach zacząłem się czuć jakbym trafił pomiędzy gimnazjalistów próbujących ustalić hierarchię w stadzie konkursem wulgaryzmów. Już nawet nie przeszkadzał mi charakter kart, raczej zasady będące w sumie brakiem zasad. Brak faktycznej rywalizacji i bezsilność wobec lepiej ocenianych inside-joke'ów sprawiła, że szybko zacząłem rzucać na stół bezmyślnie karty z wierzchu talii, a skupiać się raczej na sprzątaniu przekąsek z imprezowego stołu. Po godzinie słuchania o porannych drągalach i gwałtach na porodówce uznałem, że może po prostu to gra do której trzeba obrócić parę kieliszków, zluzować i spuścić z tonu. Niechętnie przyznaję, że zdolności motoryczne mi się skończyły, a zabawność gry jeszcze nie zaczęła.
Karty dżentelmenów zdają się trzymać nieco wyższy poziom od tego czego doświadczyłem na tamtej imprezie. Zdarza się skleić czasem coś zabawnego, głównie dlatego że karty dżentelmenów poza humorem prymitywnym posiadają też nieco kart o wydźwięku obyczajowo - społecznym (Związki zawodowe domagają się starych panien w każdym miejscu pracy. Armia czerwona? Jeszcze będziemy się tego śmiać!). Znów jednak, duża ich część to karty w stylu "zabawne wibratory w kształcie leśnych zwierzątek" i "przypadkowe zapłodnienie własnej teściowej".
Kombinuję chwilami nad jakąś sensowną modyfikacją zasad wprowadzającą punktację lub chociaż ściślejsze zasady, ale idzie mi to bardzo opornie.
_________________ "Soylent Green is other people."
|