mam spore zaległości w pisaniu o planszówkach, więc niniejszym zaczynam je nadrabiać.
Santorini to gra o budowaniu, a właściwie bardziej o pięciu się na szczyt, dosłownie. może w to grać od dwóch do czterech osób, a warianty różnią się nieco w zależności od liczby graczy, ale zasadniczo chodzi o to samo, każdy gracz ma do dyspozycji dwóch murarzy, których ustawia na dowolnych polach planszy, która jest kwadratem o wymiarach pięć pól, na pięć pól. w swojej turze gracz przestawia jednego ze swoich murarzy na sąsiadujące z nim niezajęte pole (pola sąsiadują ze sobą także po skosie), a następnie na jednym z pól sąsiadujących z tym, które zajął murarz, stawia element budynku. każdy budynek składa się z czterech elementów: parteru, pierwszego piętra, drugiego piętra i kopuły. w trakcie swojego ruchu murarz może się poruszyć o jeden poziom w górę (z poziomu planszy na parter, z parteru na pierwsze piętro itd.) oraz o dowolną liczbę poziomów w dół. grę wygrywa ten gracz, który jako pierwszy postawi swojego murarza na drugim piętrze.
rozgrywkę dodatkowo urozmaicają karty boskich mocy, z których można korzystać w wariancie dla dwóch graczy, a przy trzech i czterech są już obowiązkowe. kart jest aż trzydzieści, a zawsze gra ich tyle ilu jest graczy, zaś każda boska moc modyfikuje w jakich sposób zasady gry dla konkretnego gracza, który z niej korzysta (np. wprowadza inny warunek zwycięstwa, pozwala wybudować dwa elementy zamiast jednego itd.).
gra jest szybka i dynamiczna, oferuje sporo rozkmin i przedniej zabawy. zasady są proste, ale nie prostackie (jak to mawia Adaśko). Santorini to idealna rozgrzewka wieczoru plansżówkowego, można rozegrać dwie-trzy partie w mniej niż godzinę, a później usiąść do tytułu, który zajmie nam następne trzy godziny. polecam.
_________________ Przygoda i Rozrywka? Co za kapitalny pomysł! Musimy sprawić, by ta rzecz nie stała się zbyt cholernie popularna, albowiem cała hołota także będzie chciała w to grać! - JKW Książę Walii
|