Dziś odwiedziłem Warband i miałem przyjemność uczestniczyć w bitwie pokazowej Gangs of Rome. To mały (standard po 3 modele na stronę) skirmish rozgrywany na ulicach starożytnego Rzymu, wśród tłumu ludzi.
Gra operuje na miarkach calówkach i kostkach k6 z rzymskimi oznaczeniami (zwykłe też by się nadały, tylko do tego byśmy potrzebowali kostki kierunkowej). Oprócz tego kilka różnych żetonów, znaczników i kart (karty jednostek, karty wyposażenia...)
Tura składa się z dwóch faz, gdzie pierwsza to wymiana/dodanie uzbrojenia dla swoich wojowników (można co turę zmieniać im noszony przedmiot, który pozostaje ukryty dla przeciwnika aż do momentu aktywacji) oraz ruch tłumu (1-3 stoi w miejscu, 4-6 idzie o tyle cali, ile wypadło na kostce, w kierunku, w którym wskazuje V). Druga faza to już właściwa rozgrywka. Aktywacja odbywa się na zasadzie losowania kamieni z worka - w worku tyle kamieni ile jest wojowników, wyciągasz czarny kamień - aktywuje się gracz A, wyciągasz kamień biały to gracz B. Gracze używają kamienia aktywacji na dowolnej swojej jednostce. Oznacza to tyle, że niektóre tury są naprzemienne, w innych jeden z graczy może ruszyć się wszystkimi swoimi modelami, zanim drugi zdąży zareagować.
Aktywacja modelu to znów dwie części, które można niemal dowolnie mieszać. Strzał + bieg (ale nie bieg + strzał), szarża + atak, bieg + bieg, bieg + wejście w tłum...). Standardowy ruch jednostek to tyle, ile wynosi wartość ich punktów życia (około 6) - co oznacza, że im bardziej jednostka jest ranna, tym wolniej chodzi. Standardowy zasięg szarży to tyle ile wynosi ich atak (około 6)...
Testy wykonuje się na k6 - tyle kostek ile wynosi wartość statystyki. Chcesz zaatakować - kulaj 6 kostkami, chcesz się bronić - kulaj trzema. Porażka to 1-3, sukces to 4-6. Dotyczy praktycznie każdego testu.
W trakcie walki tłum może zareagować jeśli jest blisko - uciec albo zaszarżować na walczących. W tłum można się też wmieszać, wskoczyć do jednego tłumu i wyskoczyć z szarżą z zupełnie innego w następnej turze.
Te testy, rzuty, daleki zasięg biegu (12") sprawia, że gra jest dynamiczna, zawsze się coś dzieje, ale sprawia też, że na stole jest dużo losowości. Możesz kulać 6 kostkami i mieć jeden sukces (ja) albo kulnąć 6 i mieć 5 sukcesów (przeciwnik). Możesz też oczywiście wbić 4 ataki, które przeciwnik wybroni. Losowość wpada już na etapie składania bandy, bo (z tego co mówił prowadzący) do figurki dodawana jest losowa karta jednostki i 4 losowe karty wyposażenia. Więc do momentu aż przyjdzie kurier, to nie wiesz czym będziesz grać.
Gra ma też kilka fajnych smaczków i ten, który najbardziej mi się podobał to właśnie tłumy. Dają kilka fajnych możliwości i dobrze wyglądają na stole. Gangs of Rome jest szybkie, tanie do wejścia ( jeśli jest już jakaś baza to potrzebne są trzy figsy + karty) i przyjemne. Mechanika pozwala na skakanie po dachach, z dachów, szarżę przez beczki i stojące wozy i nie jest to obarczone 95% szansą na stratę jednostki. Wymiana wyposażania przed każdą turą też jest fajną rzeczą. Jeśli koncepcja bitwy się zmieniła w trakcie, wymieniamy wyposażenie/umiejętności/czary na danym wojowniku i nagle może zyskać zupełnie nową wartość na polu bitwy. Przykład: Kiedy mój gangster zabił przeciwnika i zabrał mu przedmiot, który miał złożyć przed posągiem, wymieniłem mu oszczepy na umiejętność odepchnięcia (wyjście z walki bez kar), dzięki czemu mógł bezpieczniej dotrzeć do celu nie będąc zatrzymywanym przez przeciwnika.
Czemu na świecie musi istnieć tyle fajnych bitewniaków?
|