Dziś miałem okazję zagrać pokazową bitwę w system "Ragnarok: Heavy Metal Combat in the Viking Age"
Gra jest małym skrimishem bitewnym osadzonym w czasach po ragnaroku. Mocno nastawiony na kampanię i rozwój bandy. Choć na początku tłucze się ze sobą zbieranina norskich łachmaniarzy to po kilku bitwach możemy mieć w swojej drużynie mityczne i magiczne stworzenia.
Wojów mieliśmy po pięć na stronę. Jednego Jarla, dwóch wojowników (mieli jakąś nordycką nazwę, ale nie pamiętam), jeden berserker i jeden łucznik.
Pierwsze co mnie uderzyło, to jak szybko poruszają się jednostki. Stół wydaje się pusty, jednak przy standardowej szybkości jednostki 5, mogą one chodzić na 10 cali (2pa x 5). Duże odległości na stole absolutnie nie przeszkadzały. Walką związaliśmy się już w drugiej turze.
Podczas walki wyszły dwa ciekawe elementy:
1. Nie można szarżować jak jesteś bliżej niż 3" (nie wiem czy to zawsze 3", czy od czegoś to zależy). Musisz wtedy podejść do walki i zaatakować. Koszt jest taki sam, jednak nie masz bonusu.
2. Przed każdą walką możesz zadeklarować Clash (tyle razy ile ma się punktów akcji). Oznacza to, że strona atakowana kula na coś w rodzaju inicjatywy, jeśli zda - ma jeden, darmowy atak przed atakiem szarżującego. Jeśli zaś nie zda - ma minusy do obrony.
Standardowe testy zdaje się na 7+ przy użyciu 2k6, ewentualnie dodając bądź odejmując różnicę wartości cech. To znaczy, jeśli wojownik z atakiem 3 atakuje wojownika z obroną 3, to zdaje na 7+, jeśli zaś berserkera z obroną 1, to zdaje ten test na 5+.
Po utracie Jarla musiałem się przegrupować. Berserker ruszył więc na wrogiego łucznika i tam został osaczony przez jarla Bogusia. Mój łucznik próbował trafić cokolwiek (niezbyt skutecznie, ale zaczynam się do tego przyzwyczajać). Strzelanie standardowo atak vs obrona, jeśli równe to 7+, utrudnienie jeśli odległość wynosi więcej niż połowa zasięgu.
Ostatecznie Wojownicy się wytłukli i na placu boju zostało dwóch łuczników i mój berserker. Berserker nie mógł sobie poradzić z łucznikiem, pomimo wyprowadzenia w niego 14 ataków. Dopiero przyszedł mój strzelec i go zasztyletował.
Jeśli chodzi o sam system: Miałem trochę wrażenie, jakbym grał w Mordheim razem z jego wkurzającą losowością. Większość rzutów odbywała się na celu w okolicach 7, a zauważyłem że połowa ataków, która powinna wejść po prostu nie weszła, bo nie. Brakuje jakiegoś sposobu na przeciągnięcie szali zwycięstwa na swoją stronę. Jednostki też się nie męczą i niewiele mają umiejętności specjalnych, przynajmniej na tym etapie gry. Kończy się to tak, że wojownicy mogą stać koło siebie kilka tur i przy odpowiedniej dawce pecha, najciekawsze co się stanie, to jak kostka spadnie ze stołu. Tym bardziej, że drobne różnice w statystykach mają niewielki wpływ na trudność rzutu. Ewentualnie w walce mogą pomóc małe błogosławieństwa, jednak przez całą grę nikt z nas tego nie użył.
Na chwilę obecną jest też tylko jedna banda. Wikingowie i nic więcej.
Myślę, że nie jest to dobry system do zagrania sobie pojedynczej bitwy raz na kilka tygodni, ale może być całkiem sensowny do prowadzenia uporządkowanej kampanii. Sporo dostępnych scenariuszy, dużo mitycznych stworzeń, system rozwoju bandy, ran i plądrowania zbliżony do tego w Mordheim przy jednoczesnej większej dynamice rozgrywki może fajnie się sprawdzać.
Jednak biorąc pod uwagę niewielką bazę graczy - zdecydowanie traktowałbym to jako system dodatkowy, w którym można przy okazji użyć swoich figurek z Sagi.